Koczek z holendrem na szybko
września 23, 2014Czyli co noszę do szkoły, jak nie zwykły warkocz, żeby uniknąć nadmiernego "wyciągania się" z warkocza pojedynczych włosków. Kiedyś zrobię zdjęcia warkocza po całym dniu i pokażę, co mam na myśli. Jak widać ten kok z warkocza, przypięty najzwyczajniej w świecie spinkami, z bazą jako skośnym warkoczem holenderskim, też do najgładszych nie należy, ale moim zdaniem jest bardzo prostym urozmaiceniem bardzo prostej fryzury. Odkąd moje włosy dostają więcej odżywienia i nawilżenia, włoski jeszcze radośniej i z większą werwą sterczą na wszystkie strony.
Absolutnie mi to nie przeszkadza ;)
PS. Do aktualizacji włosów się szykuję, ale fale z warkocza uniemożliwiły poprawny pomiar!
2 komentarze
Seashell bun! :-)
OdpowiedzUsuńU mnie Warkocz odpada kompletnie. Po calym dniu chyba w ogóle nie byloby go widac spod wystających wloskow. Juz po godzinie i to siedzenia w domu moje warkocze nie wygladaja dobrze. To pewnie kombinacja fal i duzej ilosci babyhairs roznych dlugosci. :-D
On tylko tak wygląda, seashell od LaDollyVity jest o wiele bardziej skomplikowany, coś mi się tak wydaje.
OdpowiedzUsuńU mnie nie tylko baby hairs, ale jeszcze te połamane włosy z wierzchniej warstwy. Doczekanie, aż całkiem odrosną, zajmie pewnie mnóstwo czasu. Co prawda mi taki rozcapierzony warkocz nie przeszkadza, ale boję się, że tylko niszczę na nowo końcówki, ech.
To jest strefa pozytywna. Jesteśmy empatyczni i nie tolerujemy hejtu, pamiętaj! #selflove