Listopad jest włosową rocznicą! Nie tyle internetową, co faktyczną - to właśnie w listopadzie zaczęło się moje fryzurzenie.
Powyżej: fryzura khaleesi, od której wszystko się zaczęło. Cztery warkocze holenderskie, dobierane jedno- i dwustronnie. Zdjęcie jest sprzed trzech tygodni, kiedy jeszcze nie zamarzałam, wyglądając przez okno ;)
Zanim zaczęłam przygodę z blogowaniem i Instagramem w marcu, rok temu któregoś dnia zachciało mi się fryzury takiej, jak ma Daenerys z "Gry o tron". Problem był tylko jeden: nie umiałam zrobić porządnego kucyka, a co dopiero mówić o czymś bardziej skomplikowanym!
Parę dni, kilkadziesiąt godzin i kilkunastu youtuberów później coś zaczęło mi się udawać. A ile się przy tym naklęłam! Ile to wymagało skupienia! I przede wszystkim ile było prób zakończonych stwierdzeniem "mam dwie lewe ręce, nic nie umiem, nic mi nigdy nie wyjdzie"!
Ale wyszło. Nauczyłam się wszystkiego z LaDollyVitą (klik) i Silvousplaits (klik).
Przyznam się Wam, że kiedy oglądałam te pierwsze tutoriale, koniecznie ze słowem "łatwe" w tytule, nie przyszłoby mi do głowy, że ktokolwiek będzie chciał te moje twory oglądać albo że założę Instagrama i bloga. I jeszcze wytrzymam z nimi tak długo! Bardzo się cieszę, że wszystkie tu jesteście i chcecie oglądać i czytać to, co mam do przekazania :) Dziękuję!
- listopada 30, 2014
- 6 komentarzy