Trochę mi ona zajęła, ale jest. Co tam się wydarzyło w marcu ciekawego?
Przede wszystkim osiągnęliśmy setkę! 100 cm włosów od początku przedziałka, znaczy się. Duży, duży sukces, chociaż bardziej dlatego że "smyranie" jest coraz niżej. I chociaż mój plan schodzenia niżej i niżej jest absolutnie nieuzasadniony i generalnie niespecjalnie odliczam czas do tej czy innej długości, to lubię smyranie mieć jak najniżej ;) Z tej okazji planuję... podcięcie końców. W połowie maja, po maturach. Mało, ale żeby nie zrobiły się ząbki. Ech!
W kwestiach pielęgnacyjnych - doszła nam złota maska ajurwedyjska Planety Organiki, działa wygładzająco, włosy są miękkie, nawilżone. To jest też jedyna maska, którą nakładam również na skórę głowy (nie zauważyłam jeszcze większych efektów). Oprócz tego na wilgotne włosy nakładam olej Marion (jojoba), który działa nawet lepiej niż jedwab - włosy są po nim soczyste i cudowne! Bardzo się lubimy z olejem, chyba wypróbuję też inne z serii orientalnych.
Oprócz tego szalejący minimalizm, chyba coraz większy. Dużo mocnych szamponów: Head&Shoulders albo czarnej rzepy, bo włosy zmęczone siłownią, potem, czapkami i tak dalej (ale głównie siłownią; ciekawe, że włosy też się na niej męczą, chyba bardziej niż ja sama) szybciej wyglądają na tłuste i przede wszystkim swędzą, jeśli wszystko, co zatkało skórę głowy, nie zejdzie (a uparte jest i nie chce zejść mydłem, czasem rzepką też nie). Do tego wpadło kilka peelingów cukrowych.
Co teraz? Raczej to samo. Zabezpieczanie włosów, mycie mocnymi szamponami, parę sprawdzonych masek/balsamów... Zauważyłam, że chociaż dobrze reagują na olejowanie czy OMO, równie dobrze wyglądają po węższej pielęgnacji, więc tego się będę trzymać. A po cichu liczę na to, że trochę rozjaśnią się od słońca. Nadal chciałabym zmienić kolor, ale chwilowo nie wiem, na jaki. No nic.
Wiosna! A co u Was?
Przede wszystkim osiągnęliśmy setkę! 100 cm włosów od początku przedziałka, znaczy się. Duży, duży sukces, chociaż bardziej dlatego że "smyranie" jest coraz niżej. I chociaż mój plan schodzenia niżej i niżej jest absolutnie nieuzasadniony i generalnie niespecjalnie odliczam czas do tej czy innej długości, to lubię smyranie mieć jak najniżej ;) Z tej okazji planuję... podcięcie końców. W połowie maja, po maturach. Mało, ale żeby nie zrobiły się ząbki. Ech!
W kwestiach pielęgnacyjnych - doszła nam złota maska ajurwedyjska Planety Organiki, działa wygładzająco, włosy są miękkie, nawilżone. To jest też jedyna maska, którą nakładam również na skórę głowy (nie zauważyłam jeszcze większych efektów). Oprócz tego na wilgotne włosy nakładam olej Marion (jojoba), który działa nawet lepiej niż jedwab - włosy są po nim soczyste i cudowne! Bardzo się lubimy z olejem, chyba wypróbuję też inne z serii orientalnych.
Oprócz tego szalejący minimalizm, chyba coraz większy. Dużo mocnych szamponów: Head&Shoulders albo czarnej rzepy, bo włosy zmęczone siłownią, potem, czapkami i tak dalej (ale głównie siłownią; ciekawe, że włosy też się na niej męczą, chyba bardziej niż ja sama) szybciej wyglądają na tłuste i przede wszystkim swędzą, jeśli wszystko, co zatkało skórę głowy, nie zejdzie (a uparte jest i nie chce zejść mydłem, czasem rzepką też nie). Do tego wpadło kilka peelingów cukrowych.
Co teraz? Raczej to samo. Zabezpieczanie włosów, mycie mocnymi szamponami, parę sprawdzonych masek/balsamów... Zauważyłam, że chociaż dobrze reagują na olejowanie czy OMO, równie dobrze wyglądają po węższej pielęgnacji, więc tego się będę trzymać. A po cichu liczę na to, że trochę rozjaśnią się od słońca. Nadal chciałabym zmienić kolor, ale chwilowo nie wiem, na jaki. No nic.
Wiosna! A co u Was?
- kwietnia 09, 2015
- 20 komentarzy