Tangle Teezer odkryty

lipca 10, 2014


Szczotka, o której wszyscy mówią, niektórzy mają zastrzeżenia, nie do końca wiadomo, co i jak, czy warto...
Teraz moja kolej na podzielenie się doświadczeniem z TT. Mam dwa, salon Elite i original. Na zdjęciach czarny Elite (różowy original postaram się wrzucić wkrótce), który jest ze mną znacznie dłużej (pół roku; original dwa miesiące) i jesteśmy nierozłączni.

Tangle Teezer Salon Elite

Wymiary

Elite jest wielkości mojej dłoni, ale na tyle gruby i szeroki, że "na styk" obejmuję go palcami. Najczęściej chwytam nieco poniżej środka, blisko "ostrzejszego" rogu, bo tak mi najwygodniej i najdalej sięgam włosów.
Najdłuższe zęby mają około 1,5 cm, najkrótsze 0,5; wysoki na około 6 cm, jeśli nie uwzględnimy łuku, długi na około 13 cm.

Zęby

Są na tyle twarde, że spokojnie rozczesują wszystkie kołtuny, ale na tyle miękkie, że nie ranią ani w żaden nie podrażniają skóry, a delikatnie ją masują; łukowaty kształt szczotki (około 0,5 cm różnicy) i zaokrąglone końce sprzyjają masażowi głowy. Mój czarny TT ma pół roku i niespecjalnie się z nim cackam, toteż pojedyncze zewnętrzne zęby troszkę się powyginały ku zewnętrznej krawędzi (co nie robi różnicy moim włosom), poza tym nie ma żadnych widocznych oznak użytkowania.

Konserwacja

Wszystko, czego potrzeba tej szczotce, to wyciągnięcie zagubionych włosów i przepłukanie z kurzu. Przy gruntowniejszym myciu przydaje się szczoteczka do paznokci (ja używam takiej z miękkiego włosia, bo jest delikatniejsza). Całość zabiera może dwie minuty i nie wymaga żadnych detergentów.

A jaki jest w użyciu?

Używam go i do czesania na mokro, jak i na sucho, i w obu przypadkach sprawdza się świetnie.

Na mokro
Nie szarpie, nie wyrywa, nie łamie włosów. Zaczynam czesanie zawsze od końców*, aby być stuprocentowo pewną, że moje włosy są bezpieczne.

*oczywiście zawsze należy zaczynać od końców; zauważyłam jednak, że jeśli chcę tylko przygładzić włosy czy delikatnie je ujarzmić TT, mogę spokojnie czesać od czubka aż do końców i nie dzieje się żadna krzywda. 

Na sucho
Przede wszystkim przy TT wypada mi o wiele mniej włosów - kiedy nie robię żadnych wymyślnych fryzur, nie sądzę, by było to nawet zwyczajowe 100, a trochę mniej. Na samych zębach pozostają pojedyncze włosy; TT na pewno ich nie wyrywa ani nie osłabia. Doskonale radzi sobie z włosami splątanymi, zazwyczaj wszystko, czego trzeba, to kilku cierpliwych, krótkich i delikatnych pociągnięć i jakiekolwiek kołtuny natychmiast znikają; zdarza się, że pojedyncze włosy "zwiążą się" ze sobą - wtedy supeł zatrzymuje się na zębie, resztę kosmyków mogę bez problemu wysunąć, a sam supeł znaleźć i rozplątać palcami. Taki zabieg nie udawał mi się z grzebieniem.
Kluczową sprawą przy używaniu TT są łagodne, niezbyt szybkie ruchy - przy brutalnym podejściu nawet TT nie pomoże na niszczący efekt. Niecierpliwych uspokajam - co prawda czesać trzeba wolniej, ale doprowadzenie włosów do porządku zajmuje o wiele krócej niż w przypadku innych akcesoriów.
Dużą zmianą, którą zauważyłam po przejściu na TT (z plastikowego grzebienia o dwóch rzędach szerokich zębów z Avonu), to powstrzymanie elektryzowania się włosów. TT je ujarzmia i wygładza, ale nie nadaje efektu ulizanych włosów.
Chociaż na to nie wygląda, dobrze używa się go (przynajmniej mi) do stylizacji - jedyne, co jest przy nim niemożliwe, to natapirowanie włosów. Żaden niepokorny kosmyk czy niedokładnie ułożone włosy w upięciu nie są mu straszne, przedziałki zaś wychodzą jak od linijki (chociaż, z uwagi na kształt szczotki, trzeba poświęcić im dłuższą chwilę).

Minusy?
Jeśli chcemy porządnie rozprowadzić kosmetyki, moim zdaniem zęby TT są na to zbyt szeroko rozstawione.
Czytałam też o TT, który łamie końcówki lub włosy w ogóle - u mnie tego efektu nie ma. Moja postrzępiona warstwa włosa jest prawdopodobnie wynikiem spania w rozpuszczonych włosach; nie wyobrażam sobie, jak miałby strzępić mi włosy TT. Co zaś się tyczy samych końcówek - u mnie wręcz przeciwnie, traktuje je delikatnie i nie mam z nimi żadnych problemów.
Zęby TT są gładkie, a cała jego powierzchnia pozbawiona jakichkolwiek zadziorów, twardych łączeń plastiku czy tym podobnych.

Cena

Ja swojego Elite kupiłam na Allegro. Nie pamiętam ceny, ale w tej chwili szczotki kosztują 35-40 zł z przesyłką. 

Tangle Teezer Original  



Wymiary

TT original także mieści się w mojej dłoni, ale jest mniejszy od Elite i dużo lżejszy. Trochę "gubi się" w moich włosach, kiedy go używam. Wcięcie ułatwia trzymanie go.

Zęby

Kiedy pierwszy raz go użyłam, nie zauważyłam łukowatego ułożenia. Kiedy położyłam go na płaskiej powierzchni, rzeczywiście tam jest, ale minimalny i niewyczuwalny, co niestety przekłada się na komfort używania. Zęby są ostrzejsze i twardsze niż w Elite i kłują skalp - nie na tyle, by ją podrażnić, ale na tyle, że jest to nieprzyjemne.

Konserwacja

Dokładnie taka sama, jak przy Elite.



A jaki jest w użyciu?

Zdecydowanie wolę Elite niż original, przyznaję od razu. Jeśli ktoś rozpoczął przygodę z TT od original, jestem w stanie zrozumieć, jeśli się zraził. Używam original jako szczotki dodatkowej, kiedy gdzieś wychodzę, najczęściej leży u mojego S., a kupiłam ją w ramach wypróbowania.

Na sucho
Rozczesuje włosy tak samo dobrze, jak Elite, jednak jest to mniej przyjemne z uwagi na twarde zęby i gorsze (moim zdaniem) wyprofilowanie łuku. Poza tym szczotka jest mniejsza - trudniej jest mi sięgnąć wszystkich włosów, ale S. (który włosów ma zdecydowanie mniej ;) ) nie narzeka. Dobrze sprawdza się przy stylizacji włosów - z powodu innego kształtu i twardszych zębów łatwiej jest zrobić przedziałek i ujarzmić włosy, ale Elite również radzi sobie z tym bez zarzutu, toteż efekt jest minimalny. Mały rozmiar ułatwia jednak dotarcie do zakamarków fryzury, dzięki czemu mniejsze jest ryzyko, że brzeg szczotki zahaczy np. o misternie uplecionego kłosa tuż obok kosmyka, który chcę przyczesać.
Efekty, które wymieniłam przy Elite - brak elektryzowania się, łatwe rozczesywanie, ograniczenie wypadania włosów - zostają takie same. 

Na mokro
Z uwagi na twardszy plastik i sztywniejsze zęby włosy wydają mi się bardziej narażone na uszkodzenia przy czesaniu; trochę więcej zostaje ich też na szczotce - jest mniej delikatna na mokrych włosach.

Minusy
Twarde zęby sprawiające dyskomfort skórze głowy.
Mniej delikatne rozczesywanie włosów mokrych.
Słabo rozprowadza kosmetyki.

Cena

Tańszy od Elite - na Allegro można kupić w granicach 30-35 zł z przesyłką.

Podsumowanie

TT Salon Elite to szczotka, którą darzę wielkim uczuciem, bo bardzo dobrze nam się współpracuje. Nie mam żadnych zastrzeżeń do wersji Elite i zdecydowanie ją polecam - nadaje się zarówno do włosów długich, jak i krótkich, nie elektryzuje, nie wyrywa, nie niszczy włosów, można używać jej na mokro i na sucho, jest wytrzymała, zrobiona z dobrej jakości materiału, doskonale rozczesuje włosy. Nie jest może najtańsza, ale nie jest też najdroższa - warto w nią zainwestować, zwłaszcza, że nie eksploatuje się szybko i nie wymaga specjalnej pielęgnacji. Niezdecydowanym zdecydowanie wskazuję Elite zamiast original - tę pierwszą kupiłabym znowu, zaś tej drugiej nie - gdybym to od niej zaczęła eksperymentowanie z TT, pewnie uznałabym go za gorszy produkt.
Mój Elite pozostaje moją główną szczotką, produktem, którego używam praktycznie cały czas. Szczotką z włosia jedynie rozprowadzam kosmetyki. Dla TT porzuciłam nawet grzebień z Avonu, którego używałam chyba z tysiąc lat!

Krótko: Elite jest bardzo dobrą szczotką, co do której nie mam zastrzeżeń. Warto ją wypróbować!

Zobacz również

2 komentarze

  1. A czy ten Elite jest też kompaktowy - bo zależy mi żebym mogła nosić go w torebce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wydaje mi się. Wersji kompaktowej nie miałam, ale jest chyba całkiem prosta, nawet bardziej niż original, więc jest ryzyko, że też będzie nieprzyjemna dla głowy. Ja Elite wrzucam do torebki, kiedy naprawdę potrzebuję, ewentualnie można użyć opakowania (sztywne przezroczyste plastikowe pudełko) jako zabezpieczenia. Jak kupisz kompaktowy, koniecznie daj znać, jak się go używa - nie zanosi się, żebym musiała kupować trzeci TT, a chętnie dowiem się, jak działa ;)

      Usuń

To jest strefa pozytywna. Jesteśmy empatyczni i nie tolerujemy hejtu, pamiętaj! #selflove