Suchy szampon Batiste i pięć dobrych włosowo dni

lipca 12, 2014


I ja skusiłam się na Biedronkową promocję i wypróbowałam suchy szampon Batiste (wersję wild, o jakże uroczym zapachu opisanym jako sassy and daring; pachnie świetnie!), zresztą mój pierwszy suchy szampon w ogóle.

Trochę musiałam poczekać na okazję, bo z powodu treningów nie narzekam na brak okazji do umycia włosów - ale nadarzył się wakacyjny wyjazd i okazja jak znalazł. Przy okazji jest to powodem posuchy fryzurowej - od tego też zrobiłam sobie tygodniową przerwę, pozwalając włosom żyć swobodnie. Brak ciągłego maltretowania, zaplatania, dotykania rękami etc. zaowocował trzema dobami świeżych włosów nawet przy codziennej dawce ćwiczeń i spływania potem.
Czwartego dnia, chociaż nadal nie wyglądały szczególnie źle, a na pewno nie były tłuste (a jeszcze jakiś czas temu się przetłuszczały!), użyłam Batiste - rozpyliłam tak, jak się rozpyla lakier, dosyć obficie, potem wmasowałam i rozczesałam. Nie zauważyłam zmiany w objętości, nie pojawił się też biały osad, ale włosy stały się nieco bardziej odświeżone.
Zapach utrzymał się do kolejnego, piątego dnia, kiedy moje włosy wyglądały tak:

szampon użyty tylko tuż przy skórze głowy, cała reszta to wina wiatru :)
Nadal nieźle, ale mimo wszystko je umyłam. Szampon nie tyle je usztywnił, co raczej powlókł warstwą nadającą złudzenie - raczej nie widać tego na włosach, a jedynie czuć - "sianka" i po dobie miałam jej już dość.

Szampon wykonał swoje zadanie i rzeczywiście odświeżył włosy; jest jednym z czynników, dzięki którym pobiłam swój rekord i przez pięć dni zachowałam względną świeżość włosów (to znaczy, że wyszłabym z nimi "do ludzi").

Zobacz również

1 komentarze

  1. Na pewno w końcu skuszę się na Batiste. Już mam go na swojej liście zakupów. :)

    OdpowiedzUsuń

To jest strefa pozytywna. Jesteśmy empatyczni i nie tolerujemy hejtu, pamiętaj! #selflove