Tylko nie tunele!

września 11, 2015

Ostatnio tak się złożyło, że zrobiłam zdjęcie swojego ucha bez spiralki i pomyślałam, że podzielę się z Wami moją historią kolczykowo-tunelową. Jest to kolejny z dosyć kontrowersyjnych (z nieznanego mi powodu) tematów, jestem ciekawa, czy wzbudzi takie emocje, jak choćby temat o byciu bladą ;)


Oto cała moja skromniutka kolekcja na jednym zdjęciu, proszę sobie wszystkie spirale pomnożyć razy dwa, bo zawsze noszę symetrycznie (akurat kolczyki, to nie jest zasada). Najmniejsze są wkrętki - mają chyba standardowo nieco ponad milimetr. Potem kolejno - czarne spirale 2 mm, czerwone w kwiatki 3 mm, a niebieskie, brązowa powycinana i tunele - 4 mm. Przy czym brązowe spiralki są zrobione z rogu i na moje ucho trochę nawet jednak większe niż 4 mm. Wkrętek używam do rozpychania - jeśli kupuję większy rozmiar kolczyka niż mam, wkładam mniejsze spirale z wkrętką i powodu przesuwam spiralę do najszerszego miejsca. Nowy kolczyk później mieści się już bez problemu.


Dla porównania milimetr i cztery. Spirala wydaje się przez to taka wielka! A mnie się zawsze wydają malutkie, ot, takie nic w tunelowym świecie.

Tkwię pomiędzy. Dla "tunelowców" moje czwórki to nic, same początki rozpychania dziurek w uszach. A ja je noszę już ze dwa lata takie! Dla osób, które noszą zwykłe kolczyki, moje przekłucia wydają się wielkie, a spirale bardzo grube. I bądź tu, człowieku, mądry.


Moja pierwsza spiralka - robaczek, aż strach dotknąć!

A to było tak. Przekłułam uszy podobno późno, w trzeciej albo czwartej klasie podstawówki chyba. Wcześniej też niby miałam - ale byłam mała i niewspółpracująca, a pani niewprawna, zrobiły się więc krzywo i ostatecznie pozwolono im zarosnąć. Teraz mam przekłucie mniej więcej na bliźnie. Mam też dosyć duże płatki uszu i alergię. To znaczy - o alergii dowiedziałam się, kiedy chciałam, tak jak inne dziewczyny, ponosić sobie jakieś fajniutkie, tanie kolczyki. Może nawet srebrne z domieszką. Ponosiłam sobie tak bardzo, że ucho zaczęło się babrać - czerwone, spuchnięte, z ropą. Wyjęłam, włożyłam czyste złoto, czyste srebro, do przeżycia. Ale takie kolczyki są drogie, a jubilerom z jakiegoś powodu ktoś poskąpił finezji i wyobraźni. Nosiłam długo jedną srebrną parę, aż w końcu zniszczyły się na tyle, że trzeba było znaleźć coś nowego. Szukałam. Nie znalazłam, wymyśliłam sobie tunele.

Dopóki nie znalazłam tuneli, nie za bardzo lubiłam kolczyki w ogóle. Ściąganie czy zakładanie było dla mnie stresujące i nieprzyjemne, bo uszy często mnie bolały. Że nie wspomnę o wkrętkach, które przecież dziabią w szyję.


Tunele są fajne. Przede wszystkim - zrobione są z akrylu (prawie wszystkie moje), stali (nie próbowałam, na wszelki wypadek), ewentualnie silikonu (nie miałam) albo organicznych materiałów (z rogu albo drewna najczęściej). Nie uczulają - jaki to był szok! Jaka ulga! Są też zaskakująco lekkie - z jednej strony niby rozciągają dziurkę ucha, bo do tego służą, z drugiej - uszy tunelowców najczęściej wyglądają o wiele lepiej, ładniej i zdrowiej niż uszy kobiet, które noszą długie lub ciężkie kolczyki. Do tego kosztują niedużo w porównaniu z kolczykami, mogę więc, gdybym miała pragnienie, zmieniać je dosyć często. Twórcom tuneli i spiralek (rozpychaczy) nikt też nie poskąpił kreatywności, kształty i obrazki są więc nieograniczone. No i dzięki temu pozbyłam się swojego niezadowolenia z tego, jak duże mam ucho - w tym przypadku jego wielkość jest zaletą (zwłaszcza, gdybym chciała rozciągać dalej), a z włożonym kolczykiem i tak tego nie widać.

Przez moje ucho można sobie zajrzeć na drugą stronę, ale nie znaczy to, że dziurka jest jakaś szczególnie duża. Ostatnio pomyślałam, że zrobię sobie jeszcze o milimetr (albo dwa, zobaczymy) większe, ale nie spieszy mi się. Kiedy przyszły do mnie spiralki czteromilimetrowe, byłam zaskoczona, jakie one wielkie! Ale teraz nie robią na mnie wrażenia. Długo nosiłam tunele, ale przerzuciłam się na lato na spirale z rogu, żeby ucho mogło oddychać. Jedyną wadą większych dziurek jest to, że zbiera się więcej białego, nieprzyjemnie pachnącego nalotu na kolczyku, ale higienę przekłuć przecież musimy zachowywać niezależnie od rozmiaru.

Aha, no i o włosach, bo przecież blog włosowy - znacznie mniej się zaczepiają o tunele i spirale niż zwykłe kolczyki!

Czasami słyszę, że teraz to już koniec, mam zdeformowane ucho (ja! moimi drobnostkami!), będzie się rozciągać dalej (samo?), a na starość będę żałować, że sobie to zrobiłam (znaczy, bardziej niż te panie, co lubią duże i/lub ciężkie kolczyki? W przeciwieństwie do nich, moja skóra wokół przekłucia jest cały czas napięta - do zdrowego poziomu - a ich raczej nie bardzo), a w ogóle to okropnie to wygląda. Na to ostatnie nie mam odpowiedzi lepszej niż wzruszenie ramion. Dla ciekawych - moje dziurki jeszcze się mogą "wsysnąć", żaden problem.

A na koniec przyznam się Wam - ja generalnie nie jestem przesadnie odważna. Gdybym teraz miała sobie robić pierwsze przekłucie, chyba machnęłabym ręką. Z tego też powodu nie mam więcej dziurek w płatku ucha ani na przykład industriala, który mi się podoba. Dobrą wymówką jest też alergia ;) Dlatego cieszę się, że znalazłam sobie tunele i mam spokój, o.

Jeżeli macie jakieś pytania związane z tego rodzaju kolczykami albo z pielęgnacją alergicznych uszu, piszcie śmiało, postaram się pomóc! 

Jak Wam się podobają? Lubicie tunele? A może, jak mi, podobają Wam się tylko do pewnego momentu? A jeśli nie - to dlaczego?

PS. Mogłabym mówić więcej - o pielęgnacji, o tym, jak zachowywać bezpieczeństwo w trakcie rozpychania dziurek etc., ale o tym jest dużo w internecie, wystarczy poszukać. Jeżeli chcecie zrobić sobie tunele - najpierw o tym poczytajcie! 

Zobacz również

8 komentarze

  1. Mnie sie jedynie nie podobaja te gigantyczne tunele, male sa ok:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te gigantyczne też mi się nie podobają. Ale co kto lubi ;)

      Usuń
  2. Bardzo je lubie u kogos. Do mnie chyba by nawet nie pasowaly, ale jakos to mnie nie ciagnie. W okolicach uszu, a w sumie jednego, mam tatuaz, ktory swobodnie zakrywam wlosami wiec kontrowersji nie wzbudzam a to dla mnie bardzo wazne, a tak to to nawet iolczykow za bardzo nie nosze, choc mam po 2 dziurki zrobione. Ale jakos tak mi niewygodnie jak cokolwiek tam mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi w normalnych kolczykach też nie było przesadnie wygodnie ;) A tatuaż to bym chciała, oj, chciałabym!

      Usuń
  3. Te 4mm wyglądają całkiem niewinnie, ale w porównaniu do wkrętki to rzeczywiście jest duża różnica. Tunele mi się nie podobają, po prostu nie moja bajka, nie moje ucho. Ale dopóki noszący zachowuje higienę i bezpieczeństwo to nie widzę w tym nic złego. W końcu ludzie różnie dbają o swój styl :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie. A prawda, 4 mm nawet dla mnie nie wyglądają jakoś szczególnie groźnie ;) Chyba dlatego chcę sobie zrobić jeszcze ciut większe.

      Usuń
  4. Sczerze mówiąc mnie tunele obrzydzają ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, że mogą się nie podobać, ale co w nich obrzydliwego...?

      Usuń

To jest strefa pozytywna. Jesteśmy empatyczni i nie tolerujemy hejtu, pamiętaj! #selflove