Aktualizacja włosów

czerwca 24, 2014

Oto kolejne zdjęcie moich rozpuszczonych włosów, znowu po całym dniu noszenia warkocza. Znowu trzeba uwierzyć mi na słowo, kiedy mówię, że mam naturalnie proste włosy bez jednej falki.

Myślę, że przyda się zaktualizowanie tego, co obecnie robię swoim włosom, bo trochę się od ostatniego takiego posta zmieniło.

Mycie
Przede wszystkim ostatnio zrezygnowałam z płukania włosów w rumianku. Zamiast tego kończę mycie Head&Shoulders'em zimną wodą, potem pozwalam włosom przestać kapać i nakładam jedwab Marion. Myję włosy po treningach, czyli 2 razy w tygodniu (poniedziałek, środa), z czego raz myję je dwukrotnie; dodatkowo szybkie mycie w sobotę albo niedzielę, bo jednak czwarty dzień nie wygląda już na moich włosach za dobrze, wytrzymują spokojnie trzy.

Odżywki
Serum Garnier Fructis Goodbye Damage, olej arganowy Marion "7 efektów" i odżywka w sprayu Gliss Kur Oil Nutritive z 7 olejkami.
Najczęściej używam serum, między myciami sprayu, najrzadziej oleju Marion, bo nie ma zbyt dużego efektu na moich włosach. Spray zastępuje mi także lakier do włosów i pomaga na okazjonalne problemy z elektryzowaniem się. Najbardziej cenię sobie jednak jedwab Marion, bo zostawia włosy delikatne i miękkie, i dobrze odżywione. Efekt ten podtrzymuje serum Garniera.

Produkty naturalne
Raz na tydzień robię cukrowy  peeling skóry głowy. Poza tym wcieram siemię lniane (zależnie od potrzeby) i eksperymentuję z kozieradką.

Akcesoria
Czeszę się Tangle Teezerem, planuję kupić też szczotkę z włosia.
Zrezygnowałam z wsuwek. Zamiast nich używam spinek żabek, które bardzo sobie cenię. Oprócz tego gumki z materiału i przezroczyste gumeczki (wbrew pozorom nie recepturki - są gładkie i nie wyrywają włosów), czasem spinki klipsy.

Co na co dzień
Moją najwygodniejszą fryzurą jest warkocz holenderski. Popołudniami, jeśli mam ochotę, czeszę się w coś innego. Na treningi noszę opisywaną już wcześniej fryzurę treningową - dwa holendry splecione w jeden, związany w supeł.

Długość i grubość
Ostatnio u fryzjerki podcięłam końce (jakieś 3-4 cm), stąd moje włosy są teraz takie jak na zdjęciu - kończą się centymetr-dwa nad początkiem pośladków.
Często słyszę pytanie: dokąd zapuszczam i jak długo już. Teoretycznie chcę, żeby moje włosy sięgały do końca pośladków, ale nie wiem, czy to nie będzie już za dużo, by pozostać praktycznym i wygodnym; zobaczymy. Zapuszczam ponad 11 lat.
Moje włosy na grubość "schodzą" od kucyka tuż przy głowie do końca o nieco ponad centymetr, co bardzo mnie cieszy, bo sto lat temu, zaczynając, moje włosy były cieniutkie, suche, rozdwojone i połamane. W tej chwili są grubsze, odżywione, miękkie w dotyku i gładkie, czyli wszystko, co powinien mieć włos, może poza szaloną objętością (trochę popracuję nad uniesieniem ich, ale trochę zwalam to też na typowo słowiańską urodę).

Problemy
Moim największym problemem są w tej chwili krótsze włoski na całej długości włosów, jakby ich wierzchnia warstwa była połamana czy zniszczona z jakiegoś powodu. Niektóre są też rozdwojone albo ułamane, nie kończą się jak zdrowe włosy (przy okazji nie mam problemu z rozdwajającymi się końcówkami na dole). Nie mam pojęcia, dlaczego tak się dzieje, liczę na to, że jedwab, serum i oleje zabezpieczą włosy; "odstawiłam" też wsuwki. Planuję też kupić szczotkę z włosia, która być może będzie współgrała lepiej niż TT, i mam nadzieję, że to wszystko pomoże.

I to tyle. Jestem bardzo zadowolona ze stanu swoich włosów. Z problemami walczę, widzę duży progres zarówno stanu, jak i objętości, więc jest dobrze i bardzo się z tego cieszę. Postaram się wrzucić w niedługim czasie zdjęcia moich włosów faktycznie prostych i naturalnych, świeżo po myciu.
Gdyby się jeszcze znalazł ktoś, kto zafundowałby mi porządną sesję... ;)

Zobacz również

0 komentarze

To jest strefa pozytywna. Jesteśmy empatyczni i nie tolerujemy hejtu, pamiętaj! #selflove