Kosmetyki do włosów, których używam - cz. III - ZABEZPIECZENIE
listopada 26, 2015Tak, tak, powiedziałam zabezpieczenie ;) W końcu to podstawa pielęgnacji włosów i dla mnie chyba najważniejsza część. Ostatecznie co nam przyjdzie z odżywiania i tego wszystkiego, jeśli codziennie cały ten efekt będzie niwelowany z powodu zniszczeń mechanicznych i ogólnie świata zewnętrznego...?
Tutaj znajdują się i oleje, i sera, i odżywki w sprayu, bo jest to dla mnie taka trochę zbiorcza kategoria. Oczywiście wszystkiego tego można używać nie tylko w celu zabezpieczenia, ale też odżywienia, ale ja traktuję te trzy grupy produktów jako strażników efektów czy dobrej kondycji uzyskanych innymi sposobami.
OLEJE
Olej kokosowy - hipermarkety, sklepy spożywcze
To jest taki olej, który na moich włosach sprawdzał się swego czasu znakomicie, ale u innych nigdy nic nie wiadomo, bo służy raczej włosom niskoporowatym (czyli, tak "na laika", najczęściej tym najzdrowszym). Dość upierdliwy w obsłudze, bo trzeba go podgrzać, żeby nabrał postaci płynnej. Nie bardzo umiem o nim powiedzieć coś więcej - dobry olej, szoku nie było, ostatnio rzadko używam.
Olej słonecznikowy - hipermarkety, sklepy spożywcze
Tu szok był wielki - szok i zachwyt. Działa naprawdę fantastycznie, włosy są w swojej szczytowej formie: błyszczące, miękkie, śliskie, no, piękne po prostu. W połączeniu z miodem efekt jest jeszcze lepszy i wyraźniejszy. Jeżeli mam potrzebę olejowania włosów, to używam właśnie tego, jest naprawdę super, trzeba tylko dobrze go zmyć (wydaje mi się, że jest to trudniejsze niż w przypadku kokosowego).
Loton, Oil therapy - olej arganowy - drogerie
Jako serum się nie sprawdził, bo jest za ciężki i oblepia włosy (co jest, moim zdaniem, częste w produktach z tym olejem, przez co raczej się nie lubimy) i dopiero na drugi dzień jest fajnie. Kupiłam, bo zawiera również olej słonecznikowy, i zamierzam wypróbować jako dodatek do szamponu.
SPRAY
Gliss Kur, złoty spray - 7 olejków, różowy spray - jedwab - drogerie, hipermarkety
Zachwycam się nimi od zawsze, kiedy nie stosowałam innej pielęgnacji, myślę, że ratował mnie i zachowywał moje włosy "zdatnymi do zapuszczania". Powstrzymuje elektryzowanie się, puszenie, zapobiega plątaniu się i przede wszystkim ułatwia rozczesywanie. Lekko może i odżywia, ale nie skupiałabym się na tym efekcie. Jeśli noszę rozpuszczone włosy, zawsze rozczesuję je dopiero po zwilżeniu tym sprayem. Dodatkowo oba ładnie pachną i czasem używam ich jedynie dla zapachu.
Gliss Kur, fioletowy spray - kolagen - drogerie, hipermarkety
Na zdjęciu trochę się już rozmieszał, nieruszany będzie ciemniejszy.
Eksperyment, który okazał się strzałem w dziesiątkę. Myślałam, że zadziała po prostu jak złoty i różowy i będzie różnić się jedynie zapachem, ale okazuje się, że daje znacznie więcej. Przede wszystkim efekt na moich włosach to cudowna miękkość, włosy są śliskie, stworzone, by je gładzić. Nabierają natychmiast lekkości i objętości (!!!). To chyba pierwszy przypadek, kiedy tak bardzo zachwycam się drogeryjnym produktem - i który to produkt na dodatek robi dokładnie to, co napisał producent. Jest fantastyczny i polecam do wypróbowania każdemu - myślę, że zmęczone, podsuszone włosy, włosy farbowane czy często prostowane/suszone skorzystają na nim bardziej niż na produktach robionych typowo "pod nie". Pachnie może gorzej niż złoty i różowy, ale za to działa znacznie lepiej.
Generalnie jeżeli tylko masz około piętnastu złotych, warto kupić którykolwiek ze sprayów Gliss Kur, bo są fantastyczne, niezależnie od koloru. Na pewno pomogą w codziennej pielęgnacji i ułatwią ją. Warto, naprawdę.
SERA ZABEZPIECZAJĄCE
Green Pharmacy, jedwab w płynie - drogerie, najczęściej Natura, częściej internet
Kiedyś wydawał mi się za słaby, teraz jednak myślę, że jest w sam raz dla włosów, które nie potrzebują na gwałt efektu wow, tylko raczej codziennego zabezpieczenia, pokrycia ochronną warstwą, która uchroni od mechanicznych zniszczeń (choćby otarć od plecaka, pasów, ubrań, cokolwiek). Nie skleja włosów, ale najłatwiej i tak nałożyć go, a potem jeszcze rozprowadzić szczotką z włosia. Nie zawiera w składzie jedwabiu, ale i tak bardzo dobrze działa na włosy - i chwilowo, na dzień, i na dłuższą metę przy regularnym stosowaniu. Niestety, jest dość średnio wydajny i szybko się kończy.
Marion, olejki orientalne - zielony (kokos, tamanu), pomarańczowy (macadamia, ylang ylang) - drogerie
Nakładam tylko na mokre, umyte włosy - w ten sposób działają naprawdę świetnie. Tak jak nie lubię ich na sucho (sklejają, nie wchłaniają się) i nie stosowałabym ich przed myciem (po co, jeśli mam naturalny olej, ze 100% oleju), tak po myciu, ochronnie i żeby "zacementować" działanie maski czy balsamu - świetny. Jest duża różnica z nim i bez niego - zwiększa miękkość włosów, ułatwia rozczesanie, włosy są śliskie, gładkie, nie plączą się, czuć tę jego ochronną otoczkę - no, samo dobro. Mycie bez tego olejku to jak pół mycia, aż szkoda go nie użyć. Do tego jest bardzo wydajny. Wypróbowałam trzy z czterech (został mi jeszcze różowy z dziką różą do sprawdzenia) i raczej nie różnią się działaniem, są tak samo dobre i robią to samo. Dodatkowo jeżeli ktoś chciałby się skusić na pomarańczowy z uwagi na zapach ylang ylang, muszę go rozczarować: pachną też tak samo (i nie ma w tym nuty ylang ylang, niestety).
To by było na tyle, jeśli chodzi o moją pielęgnację. Co sądzicie? Coś Was zaskoczyło? Czegoś chciałybyście spróbować? A może już wypróbowałyście produkty z mojej listy? Dajcie znać o efektach!
6 komentarze
Ja do zabezpieczania od roku tylko Mythic oil:)
OdpowiedzUsuńJa się nad nim parę razy zastanawiałam, ale jest dośc drogi, a nie jestem pewna, czy faktycznie byłby taki niesamowity w działaniu, żeby aż tyle wydawać. A że nie mam jak sprawdzić, to na razie nie próbowałam ;) Ale to, co mam, działa u mnie tak dobrze, że nie wiem, co jeszcze musiałby zrobić, żeby być lepszy ;)
UsuńUwielbiam fioletowy Gliss Kurr za zapach i działanie :)
OdpowiedzUsuńDziałanie tak, ale zapach ma taki średni, zwłaszcza w porównaniu z innymi kolorami. Cieszę się, że służy!
UsuńLubię zmieniać kosmetyki zabezpieczające i mam sporą ich ilość :)
OdpowiedzUsuńO! A czy masz jakąś ich listę? Bo ja też lubię zmieniać, ale trudno mi się je wyszukuje, nie umiem nigdy znaleźć nic nowego, co mogłoby być fajne.
UsuńTo jest strefa pozytywna. Jesteśmy empatyczni i nie tolerujemy hejtu, pamiętaj! #selflove