Moje włosy są uciążliwe
sierpnia 24, 2015Dziś będzie emocjonalnie i na pewno będzie mi można zarzucić, że jestem niewdzięczna, bo przecież od dobrobytu przewraca się w głowie. Czyli - jak to jest mieć takie długie włosy, część kolejna.
Moje włosy są znakomite. Gdybym zobaczyła je u kogoś, na pewno zrobiłyby na mnie wrażenie i może wzbudziły zazdrość. Zawsze byłam dumna, że ja takie mam, a inni nie. Od jakiegoś czasu wiem, jaką jestem szczęściarą w tym względzie, jak mi się trafiło z tymi włosami. Bo są niemal bezproblemowe, wymagają minimalnej pielęgnacji, a wyglądają naprawdę dobrze. To już wiemy. No to pora na niewdzięczną część.
To, że moje włosy są znakomite, jest moim przekleństwem w niektórych momentach. Czasem tak bardzo mnie denerwuje to, że się o nie boję, że najchętniej złapałabym nożyczki i sama je obcięła. Żeby się już nie denerwować, ot, po kłopocie, rozwiązało się, koniec. Po ptokach. Żeby się uwolnić od tego. (Nie chcę obcinać, tylko mieć dłuższe. Ale denerwować też się nie chcę.)
No ale przecież by było żal. Strata życia.
Ostatnio znowu przyszedł do mnie zdradziecki, przeklęty pomysł zafarbowania włosów. Taki głos we mnie siedzi i mówi: zróóóób to, zróóóób, zobacz, jaki śliczny kolor, masz tu jeszcze jeden, tyle możliwości, zróóób to, uuuu. Ten głos przychodzi do mnie regularnie od końca gimnazjum, czyli już trzy lata, trzy i pół może, i ja mu ciągle mówię, że się zastanowię, i nic. (Kolor jest ostatnio miętowy. Wymagałby rozjaśniania i użycia mocnej farby. The horror!)
No ale przecież to niszczy włosy. Byłaby taka szkoda.
Wszyscy się uparli na twierdzenie, że pasowałaby mi grzywka. Rozważyłam, nie wiem. Może i tak? Moje czoło mi nie przeszkadza, ale czemu by nie zmienić czegoś w swoim wyglądzie? Trochę ryzyko, ale może wyglądałabym (jeszcze) lepiej? Aha, no tak. Przecież to wymagałoby obcięcia części włosów. I może wyglądałyby gorzej, szkoda ich, tyle zapuszczania, przedziałek mam uparty, pewnie i tak nic z tego.
Tylko nie to.
Wiecie już, co mam na myśli?
Nie miałam fazy eksperymentów. Zostałam jej pozbawiona, bo mam za ładne włosy. Z poszukiwania siebie. Swojego sposobu na wyrażanie, na ekspresję. Na czucie się najfajniej. I najgorsze jest to, że sama siebie pozbawiam tego wszystkiego. Myślałam, że może to takie gimnazjalne buntowanie się, to pragnienie zafarbowania włosów, ale chyba jednak nie, chyba nie jest gimnazjalne. Bo, kurde, powiem Wam, że chciałabym mieć miętowe włosy. Uwielbiam ten kolor. Jasnoróżowe, takie pastelowe, też bym mogła mieć. Szalenie bym chciała, co mogę zrobić. Ale przecież są takie długie, sama bym tego nie zafarbowała za żadne skarby. Ale przecież mam tyle wiedzy, że dałabym chyba radę utrzymać włosy w dobrym stanie nawet farbowane. Nie? Jasne, że są śliczne tak czy inaczej. Ale na jesień, zimą będą bure, nie będą tak ładnie odbijać słońca, jak na zdjęciu. A grzywka, czemu nie? Może akurat to będzie to? Jak nie spróbuję, nie będę wiedzieć. Ale ten przedziałek, no i nigdy nie miałam grzywki, trzeba by było wszystko przemodelować, trochę obciąć... Bo przecież włosy są dla mnie, a nie ja dla włosów...!
NO ALE BYŁABY TAKA SZKODA.
Prawda?
Ale w sekrecie knuję plany. Tak sobie myślę, że przy następnym podcinaniu końcówek zapytam panią fryzjerkę, co ona sądzi o grzywce i jeśli też uzna, że to dobry pomysł i mi pasuje (bo jednak to nie to samo, co zdjęcia), to chyba machnę ręką i niech pani robi, co trzeba. Albo że jak przypadkiem znajdę 150 złotych do wydania, to pofrunę do najlepszego fryzjera w mieście i każę mu zrobić się na miętowo - najpierw kosmyk na próbę, a potem całość. I niech się dzieje wola nieba potem!
Bo, kurczę, wygooglujcie sobie "mint hair" i powiedzcie mi, że to nie jest przepiękne.
Dzielcie się, dzielcie się wszystkimi refleksjami, we mnie jest ich tyle, że już nie mogłam siedzieć cicho dłużej. Co sądzicie? Jakie jest Wasze zdanie na temat włosów - dla Was czy Wy dla nich? O farbowaniu? O grzywkach? Dzielcie się wszystkim, zbieram informacje!
23 komentarze
Włosy są dla Ciebie, a nie ty dla nich. Masz ochotę na zmiany, to po co sobie odmawiać? :)
OdpowiedzUsuńPrawda, coraz bliżej mi do tego podejścia...
UsuńNie będzie szkoda :) Mamy jedno życie i chyba nie chcesz spędzić go bojąc się o stan włosów? Poza tym znasz się na pielęgnacji, a taka wiedza na nic się nie przyda w "utrzymywaniu dobrego stanu", tylko skoro już wiesz jak je pielęgnować to możesz poszaleć! Raz się żyje! :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, tak sobie myślę, że przecież te katastrofy w farbowaniu, o których tyle było postów, zawsze wynikają z zabierania się do tego PRZED zostaniem włosomaniaczką, a nie PO. Tak jakby włosomaniactwo musiało iść z parze z ascezą i automatycznym usunięciem farby z dostępnych opcji. To przecież nielogiczne, jeśli mamy tyle wiedzy. Zróbmy z nią coś! Jak tak dalej pójdzie, do końca odpowiadania na komentarze przekonam samą siebie, iż przeznaczona jest mi rola "tej włosomaniaczki, co farbuje włosy", o matko! :D
UsuńMiętowe włosy są śliczne :D Myślę że jak chodzi ci to po glowie to powinnaś pofarbować włosy i obciąć grzywkę :) przecież wiesz jak o nie zadbać :D jak to napisała bodajże Anwen włosy są dla nas a nie my dla włosów :) Jeśli się zdecydujesz na to farbowanie to chętnie zobaczę efekt końcowy :D
OdpowiedzUsuńSą i aż się sobie dziwię, że wcześniej nie wpadłam na to, że przecież nie tylko paznokcie mogę sobie zrobić na miętowo! A efekty na pewno zamieszczę na blogu, jeśli się zdecyduję, w końcu po to go mam! Pewnie zrobiłabym całą fotorelację ;)
UsuńGrzywka to fajny i prosty sposób na zmianę fryzury ;) Sama od wczoraj jestem posiadaczką takowej, mimo że przez 2 lata upierałam się, że zapuszczam wszystko do równej długości. Nie zdecydowałam się na prostą, tylko taką na bok, najkrótszy kosmyk sięga linii brody. Takie coś fajnie odświeżyło całe włosy, nie żałuję, jestem zadowolona, każde upięcie wygląda teraz ciekawiej.
OdpowiedzUsuńCo do farbowania, ja bym się poważniej zastanowiła- moja koleżanka farbowała na miętowy kolor i było okropnie trudno utrzymać pożądany odcień dłużej niż 2 tygodnie ;) Może to zależy od włosów, ale ogólnie jaskrawe kolory szybko się wypłukują, płowieją i dają w rezultacie nieładną barwę. Poza tym chyba nie obyłoby się bez rozjaśniacza by kolor załapał, a to chyba nieźle może zniszczyć włosy. No i te odrosty :O
U mnie chyba nie taki prosty, jako że mój przedziałek to jest chyba na włosach zaprasowany do końca życia... O prostej nawet nie mam co myśleć, w życiu bym nie sprawiła, żeby mi się włosy "zetknęły" na środku. Trochę się tylko boję, jak by się zachowywała taka grzywka np. w czasie sportu. No, ale, na pewno byłaby to duża odmiana!
UsuńHmm, akurat miętowy nie jest chyba taki jaskrawy, raczej pastelowy i łagodny. Wydaje mi się, że produkty do blondu (zwłaszcza te do platynowych) albo produkty "fioletowe" powinny utrzymać kolor w ryzach, oczywiście z pewnym odświeżaniem koloru. Co do odrostów - nie wiem, czy przejmowałabym się nimi jakoś szczególnie, ale wiem, że moje włosy rosną dosyć wolno (no, przepisowo, centymetr na miesiąc w końcu), więc ten odrost też nie rósłby jakoś szybko. Bardziej się zastanawiam, co, jeśli w końcu znudziłby mi się kolor...
A ja tam Cię w pełni rozumiem. Nie do końca przemawia do mnie stwierdzenie że włosy są dla nas a nie my dla włosów więc mamy robić co chcemy. Nie chodzi o bycie niewolnikiem włosów, "nic z nimi nie mogę zrobić bo muszą być w idealnym stanie." Nie. Ale z drugiej strony ryzyko jest. Jak ktoś się włosami za bardzo nie przejmuje, może zmieniać fryzury co pół roku zgodnie z aktualną modą. Ale jak ktoś o nie dba, a jeszcze ma je tak wyjątkowo długie jak Ty i w tak świetnym stanie, to jest co tracić. Jest ryzyko. Im więcej się ma i im więcej włożyło się w to pracy i czasu, tym większy strach przed stratą.
OdpowiedzUsuńAle! Jakkolwiek przy takich włosach ( <3 ) nie zdecydowałabym się od razu i ot tak na jakieś znaczące zmiany które później trudno będzie cofnąć, mogą się znudzić, sporo zepsuć i tak dalej, to gdyby coś za mną chodziło tak jak za Tobą, na pewno bym rozmyślała. Bo widocznie sprawa jest poważna. Tyle lat! Także... nie ma innego wyjścia niż rozmyślanie i przewidywanie konsekwencji i obliczanie ryzyka i własnej gotowości na ewentualne negatywne skutki. Ja ani dla siebie ani w wyrażaniu opinii dla innych nie jestem za tym żeby robić co nam przyjdzie do głowy bo "po to są włosy." Ale też nie mówię "nie, bo szkoda." To po prostu trzeba bardzo dobrze przemyśleć. Dziesięć razy ;)
I jak ktoś się nie przejmuje i zmienia, to musi mieć takie beztroskie życie! :P
UsuńRozmyślam właśnie, rozmyślam. Niby logika mówi, żeby tego nie robić, ale znalazłam już tyle argumentów za, że zaraz mnie skręci ;) No, ale. Nic gwałtownego i tak, koszt takiego farbowania u fryzjera to poważny wydatek. Może na urodziny albo jeśli wygram któryś konkurs literacki ;)
Ale z drugiej strony, czemu nie robić, co przyjdzie do głowy, bo "po to są włosy"? W sumie... po co są, jak nie po to? Znaczy,oczywiście, jeśli nie jest się tak zakręconym na ich punkcie, jak my. Ale włosy mają być ozdobą, wyrażeniem siebie, dodatkiem do wyglądu - a jeżeli ze wszystkim innym robimy, co nam przyjdzie do głowy, czemu by nie z włosami...
Wygooglowałam miętowe włosy i moim zdaniem są okropne - wybacz, ale kobiety w nich wyglądają na chore. Moja opinia - nie warto niszczyć tak ładnych, bezproblemowych włosów farbując je na kapryśny i trudny w utrzymaniu kolor :)
OdpowiedzUsuń(Naturalnie to moja opinia)
Jasne, każdy może mieć swoją opinię i na pewno gdybym miała takie włosy, całe mnóstwo osób zechciałoby mi powiedzieć, że im się nie podobają. Co zdecydowanie byłoby nowym doświadczeniem w moim życiu ;) Co do farbowania - u dobrego fryzjera nie powinno mi nadmiernie zniszczyć włosów, o utrzymaniu wypowiem się, jeśli to zrobię ;) Miałabym tyle do pisania na blogu!
UsuńJa na Twoim miejscu nie farbowałabym tych włosków, bo bardzo ładnie wyglądasz w swoim naturalnym kolorze. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Nie chciałabym ich zafarbować dlatego że mój naturalny mi się nie podoba, tylko dlatego że miętowy podoba mi się bardziej ;) Zwłaszcza, że jesienią, zimą robi się naprawdę buro, na mojej głowie też.
UsuńAbsolutnie to rozumiem. moje też często wydają mi się nie wystarczające ale zawsze jest głos ze przecież szkoda... życzę odwagi i genialnych efektów!:)
OdpowiedzUsuńTo od tego przybytku! Na pewno! I dzięki wielkie! ;)
UsuńJestem za tym żebyś nie gdybała, ale zadziałała :) Mówię to z perspektywy osoby, która totalnie zniszczyła włosy, a teraz ma już 90% zdrowych (z 70 cm, to jeszcze tak z 10 pamięta rozjaśniacz). I wiesz co? Nie żałuję, że kiedyś tak bardzo załatwiłam sobie włosy, bo przynajmniej teraz mnie nie ciągnie do szaleństw. Co jak co, ale włosy to ten element naszego wyglądu, który możemy kreować bez trwalych konsekwencji, po kolyczku może zostać ślad, laserowe usuwanie tatuaży do najprzyjemniejszych nie należy, ale włosy odrastają :)
OdpowiedzUsuńHej :) ja na twoim miejscu pzed zrobieniem czegoś nieodwracaego sprobowalabym nieinwazyjych metod, np. doczepianą grzywkę
OdpowiedzUsuńhttps://www.google.pl/search?q=doczepiana+grzywka&es_sm=93&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0CAcQ_AUoAWoVChMI-LuZhoHJxwIVp5lyCh3v9gaH&biw=1024&bih=679
lub zmywalne pianki, płukanki koloryzujące. Od siebie polecam np. pianki i spreje venita, mnóstwo kolorw ;D
http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=75150
http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=31196
albo plukanke cyklamen (rozowa) http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=50988 lub kredy do wlosow http://wizaz.pl/kosmetyki/produkt.php?produkt=70648 zawsze to jakas szansa na sprawdzenie jak bys wygladala :)
A i jeszcze gencjaną mozesz sobie zrobić ew. fioletowe, zmyje się ladnie po pierwszym myciu. W ogole to dziwi mnie ze u ciebie tak slabo z dostepnością szamponu rzepa, jesli masz u siebie lewiatan to moze tam zajrzyj, bo w moim jest ich cała półka :)
UsuńZ własnego doświadczenia nie polecam grzywki, zwłaszcza gdy regularnie ćwiczysz albo masz tłustą cerę. Grzywka błyskawicznie się przetłuszcza/przepaca, wygląda nieświeżo i wymaga podmywania między właściwymi myciami włosów. I bardzo wpływa na stan skóry na czole, wiele osob mających grzywkę (ja też miałam) boryka się z trądzikiem na czole. Może jak wyżej zakup sobie doczepianą zanim podejmiesz ostateczną decyzję
OdpowiedzUsuńTo chyba najbardziej narcystyczny i przepełniony samozachwytem post jaki w życiu czytałam
OdpowiedzUsuńMożliwe! Pytanie tylko, ile innych postów w życiu czytałaś.
UsuńNiezliczoną ilość :) czytałam już "wylewne" posty, ale ten jest wyjątkowy. Po prostu nie przepadam za brakiem skromności, ale jak wiadomo każdy ma inne zdanie i prawo do własnej opinii. Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów w pielęgnacji.
UsuńTo jest strefa pozytywna. Jesteśmy empatyczni i nie tolerujemy hejtu, pamiętaj! #selflove