Tiara francuska. Co tu dużo mówić - żywię do niej pozytywne uczucia, bo jest doskonałą fryzurą, na sytuacje pod tytułem "Zrobiłam dwie fryzury-porażki, nie chce mi się więcej": zajmuje pięć minut i zawsze wychodzi. A do tego jest relatywnie wygodna - po jakimś czasie spinki mogą ciągnąć, ale jest to czas dosyć długi. Lubimy się.
Chętnie bym się nauczyła takie cudo zaplatac, bo wszelkie próby zawsze kończą się fiaskiem
OdpowiedzUsuńSłużę tutorialem, którym się inspirowałam na początku: https://www.youtube.com/watch?v=vz_pt7DjnR8 Jest to zatem warkocz francuski zaplatany znad jednego ucha w stronę drugiego i z powrotem, na kształt koła, przy czym w drodze powrotnej zbieramy włosy wysoko i w dużych pasmach :)
Usuń