Epilette - polecać czy nie polecać?

lutego 04, 2015

Dziś akurat nie o włosach, bo swego czasu wspomnienie o epilette wzbudziło duże zainteresowanie. A więc mam, dostałam, wypróbowałam, przychodzę z recenzją.


Tak wygląda w opakowaniu. To obiecuje producent:


Brzmi szalenie obiecująco, prawda? Około 30 złotych to też nie jest taka fortuna, której nie można by poświęcić, bo a nuż właśnie wydamy ją na nową depilacyjną rewolucję. No więc... nie bardzo.


Epilette to jest taki produkt, który generalnie nie jest zły. Jego problemem jest to, że coś takiego już istnieje i nazywa się maszynka do golenia - bo otóż epilette nie daje niczego ponad nią.



Mam wrażliwą, alergiczną skórę i powiem Wam, że wolę używać maszynki niż epilette. Miało nie być podrażnień, podrażnienia są. Skóra po użyciu piecze, a w delikatniejszych miejscach mocno się zaczerwieniła - nieprzyjemne uczucie pozostaje jeszcze kilka godzin! Krem jest obowiązkowy. I niby się nie zatnę, ale co z tego, skoro boli mnie i sprawia większy dyskomfort niż maszynka? Wrażenie po epilette przypomina golenie się na sucho w jakimś delikatnym miejscu. No i zostaje delikatny pyłek, przypomina mi talk. Inna sprawa - czas. Ogolenie nogi od kolana w dół czymś tak małym, jak na zdjęciu powyżej, jeśli trzeba tego używać malutkimi, kolistymi ruchami, po kilka w każdym miejscu, zajmuje wieki, jeśli nie chcemy znaleźć zagubionych włosków. Że masaż jest przyjemny? No, jest, dopóki epilette nie podrażni skóry.
Epilette ma jedną wielką zaletę - nie zatnę się na kolanie, choćbym nie wiem jak chciała.

Z powodu mojej skóry nie wiem, czy to rzeczywiście wina producenta, czy może po części moja (ale obiecywał, że nawet skóra za delikatna na maszynkę - czyli ja się jeszcze nie kwalifikuję!). Epilette nie składa się z samych wad - można użyć go więcej razy niż napisano, trzeba tylko sprawdzić, czy na depilującym plastrze nie ma włosów. Poza tym jest poręczne i zapewne ratuje życie, jeśli tuż przed wyjściem przypomniało nam się, że coś z jakiegoś powodu trzeba ogolić*. Być może jest też dobrym rozwiązaniem dla osób, które depilują przedramiona, gdyby tu się jakaś znalazła, bardzo proszę się się wypowiedzieć. Nogi rzeczywiście zostają gładkie - chociaż u mnie niezadowolone i niedotykalskie przez dobrą chwilę. Włoski odrastają dokładnie tyle samo czasu, co po maszynce.

Tak więc... Polecanie epilette zależy od tego, czego my właściwie od niego chcemy. Myślę, że wielu osobom się spodoba, ale akurat w moje wymagania nie trafił. A jak będę już duża i bogata, to zafunduję sobie depilację laserową i pozbędę się cholerstwa na dobre! :)

I jak? Zachęciłam czy zniechęciłam Was do wypróbowania epilette?

PS: *aby mi nikt nie zarzucił: generalnie golić się można albo nie i żadnego przymusu czy obrzydzenia nie produkuję z powodu owłosienia lub jego braku ;)

Zobacz również

6 komentarze

  1. Ooo, dziękuję za recenzję :-) Bo chciałam kupić, a teraz się zastanowi, czy nadal chcę. :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy tego nie widziałam - a jak zobaczę to wiem, że nie kupie. Też mam wrażliwe nogi, ale używam depiltora. Dzięki temu męczę się tylko dwa razy w miesiącu. Do maszynek nie wrócę :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zdecydowanie wybieram maszynkę, miałam robioną depilacje woskiem to chciało mi się aż krzyczeć z bólu przez to,że mam tak wrażliwą skórę, dlatego nigdy więcej xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm...też mam wrażnilwą skóre, do tego naczynka lubią mi pękać i właśnie z tego wzglądu używam epilette. We wrażliwszych miejsacach np. kostka albo pod kolanem trzeba napiąc skórę, ale tak samo trzeba zrobić w przypadku uzywania maszynki, inaczej nie ma mowy o bezkrawawym zabiegu ;) no nie wiem, ja polecam. Nigdy moje nogi nie były tak gładsze! Do tego faktycznie jest wygodne (np. w podróży) i przyjemne w użyciu. A ten talk o którym piszesz to coś w rodzaju peelingu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. 30 zeta? To przepłaciłaś, ja coś podobnego kupiłam na all za mniej niż dychę i też szału nie ma. Może to być dobra opcja dla dziewczyn używających depilatora, na odrastające/wrastające włoski, poza tym - nie.

    OdpowiedzUsuń

To jest strefa pozytywna. Jesteśmy empatyczni i nie tolerujemy hejtu, pamiętaj! #selflove